TRYB JASNY/CIEMNY

CHODZIK, SKOCZEK, LEŻACZEK-BUJACZEK - o wpływie na rozwój psychoruchowy niemowląt. Lektura (niestety) konieczna dla rodziców.


Gadżety nie dla dzieci, ale dla rodziców..., czyli o tym jak wygasa intuicja na rzecz przyzwyczajenia (a także kilka słów o pchaczach i fotelikach samochodowych).

Przywykliśmy do widoku niemowlęcia w chodziku (stare filmy, śmieszne nagrania z internetu, zdjęcia).
Potem rynek zawojowały skoczki. Nie robi to na nas już wrażenia, no może poza tym "jak to dziecko świetnie się bawi". Od niedawna, oglądając choćby youtube'owe tutoriale dla młodych rodziców, okazuje się, że leżaczek-bujaczek to rzecz konieczna, wręcz niezastąpiona, by iść na chwilę do łazienki czy w spokoju pozmywać naczynia. Naprawdę?!

Czy zadajemy sobie jeszcze pytanie o faktyczne bezpieczeństwo tych sprzętów? Czy nie zapala się gdzieś z tyłu głowy lampka "dziecko samo musi nauczyć się chodzić i skakać"? 

Choć nie od dziś specjaliści grzmią na słuch o chodzikach to do większości rodziców ta wiedza po prostu nie ma jak dotrzeć. Hasło "chodzik, skoczek, leżaczek" otwiera drzwi do tysiąca sklepów i giełd, gdzie można przeczytać o tym jak dzięki temu dziecko poznaje świat, bawi się, uczy się chodzić i skakać, jak fantastyczny będzie to prezent. Kiedy już ktoś gdzieś przeczyta o możliwym ryzyku czy konsekwencjach dla rozwoju ruchowego dziecka i odważy się zadać pytanie to zwykle usłyszy "ja/moje dzieci używały chodzików i nic im nie jest". Profesjonalne podsumowanie, prawda? :(

Ja osobiście zachęcam do sprawdzania wszystkiego i zapoznania się z możliwymi konsekwencjami. Tym się dzisiaj zajmiemy.

Wszystkie dzieci rozwijają się w swoim tempie osiągając tzw. kamienie milowe, przygotowując się do wyzwań z jakimi przyjdzie im się zmierzyć w wielkim świecie. Rozwój ruchowy jest ściśle związany z rozwojem psychicznym, emocjonalnym i duchowym.

Każda zabawa to nabywanie nowych umiejętności - dostrzeganie głębi, zdobywanie świadomości swojego ciała (oglądanie rączek, łapanie za stopy). Dziecko leżąc na plecach wierzga nogami, na brzuszku podnosi głowę. Potem następuje odkrywanie swojej siły poprzez podnoszenie się na przedramionach, na dłoniach, gibanie się, pełzanie, czworakowanie, siadanie, próby wstawania, wstawanie trzymając się za meble, pierwsze kroki. By następowały te etapy dziecko potrzebuje codziennego "treningu", czyli po prostu zabawy, wspólnego spędzania czasu z rodzicem na twardym podłożu (maty, koce na podłodze), a także trochę samemu, kiedy rodzic jest "z doskoku" w drugim pokoju. ;)

(Można spotkać się ze stwierdzeniem, że my, ludzie, jesteśmy jedynymi ssakami, które kładą swoje młode na plecach. W pozycji, z punktu widzenia natury, narażającej na atak przez drapieżnika i uniemożliwiającej samodzielną ucieczkę. Bardzo mnie to zaciekawiło. :))

Podstawową rolą rodzica w tym momencie jest... NIE PRZESZKADZAĆ. Ale też niejako... NIE POMAGAĆ. Owszem, przybliżać dziecku zabawkę tak by mógł uchwycić ją dłonią na miarę swoich możliwości, zbliżać do niego swoją twarz, wyciągać ręce do niego, przekładać z pleców na brzuszek, robić ćwiczenia obrotowe, zachęcać do aktywności. Jednak nie pomagać = nie ułatwiać za bardzo. Bo dziecko potrzebuje tego wysiłku by się rozwijać. Rozwija się jego kościec, mięśnie, mózg. Ono musi się WYSILAĆ. 

Absolutnie nie należy ciągnąć dziecka za rączki zachęcając do podnoszenia się, nie należy obkładać go poduszkami kiedy próbuje siedzieć stabilniej, nie sadzać prosto na swoich kolanach czy podłodze póki samo nie jest zdolne do takiego utrzymania kręgosłupa. Nie należy zmuszać dziecka do "chodzenia", kiedy samo nie chodzi. Nie należy nawet prowadzić dziecka za rączki. 

Jak widać... nie ma tu miejsca na sprzęty. Jest dziecko, podłoga i czujne oko rodzica. Będą zachwiania, upadki i ponowne próby. 

A więc co się dzieje, kiedy my rodzice, dla zyskania "chwili tylko dla siebie" lub z intencją pomocy, UŁATWIAMY dziecku pokonywanie tych trudności po kolei, zgodnie z jego fizjologią? Zobaczmy:

KLIK - tych gadżetów nie kupuj dziecku. O chodzikach, leżaczkach, pchaczach i kilka słów o prawidłowym używaniu fotelików samochodowych. Profesjonalnie od mamafizjoterapeuta.

CHODZIKI - Prosto, krótko i na temat, polecam: KLIK

Jak dotąd prawdopodobnie najlepszy artykuł jaki znalazłam o leżaczkach. Bardzo rzetelnie i przystępnie. Lektura obowiązkowa! - KLIK


WIDEO dla tych, którzy wolą słuchać niż czytać. Z punktu widzenia kręgosłupa, czyli fizjoterapeuta pokazuje.

CHODZIK ZŁY DLA MÓZGU - KLIK Dbajmy też o mózg. Nasze ciało to jedność. Nie bez przyczyny poleca się sport dla utrzymania świetnej kondycji mózgu!

PCHACZE I SKOCZKI - KLIK

O rozwoju dziecka we własnym tempie - KLIK

O wielkiej wartości chodzenia boso - KLIK

Kamienie milowe u niemowląt - KLIK

O niekoniecznych akcesoriach - KLIK

Jeszcze kilka słów o  poduszkach, chodzikach, bujaczkach i butach - KLIK

Fizjoterapeuta o tym by dać dziecku czas i obserwować uważnie. - KLIK

Leżaczki i foteliki samochodowe - KLIK


Dużo linków? Dużo, wiem, że dużo ;) Te artykuły nie są długie. Wystarczy przejrzeć kilka by dowiedzieć się wiele, spojrzeć z nowej perspektywy, poznać pewne fakty. Warto poświęcić kilka minut czytania by zaoszczędzić dziecku problemów w przyszłości. 

By podsumować w kilku słowach leżaczki-bujaczki należy powiedzieć: nie jest to naturalna pozycja dla dziecka, nie wspiera ona jego rozwoju psychoruchowego. W tym czasie dziecko może ćwiczyć leżąc na płasko, być na rękach lub w chuście. Nie bombardujmy dzieci wibracjami, muzyczką, światłami. To są niepotrzebne w tym wieku bodźce. Tak jak przy ekranie, koncentracja spada, zamiast rosnąć.

Foteliki samochodowe są do samochodu. Są konieczne dla zachowania bezpieczeństwa, ale należy pamiętać, że ta pozycja również obciąża niemowlęcy kręgosłup. Korzystać należy z nich tylko w samochodzie, umiarem, nie dłużej niż godzinę, dwie pod rząd. Na spacer ZAWSZE zabierajmy normalną gondolę. Nie traktujmy fotelika jak wózka, gdy nie jest to konieczne na krótką chwilę. 

W roku 2001 Amerykańska Akademia Pediatrii opublikowała dokument, w którym zostały opisane negatywne skutki używania chodzików, ze szczególnym uwzględnieniem domów, w których znajdują się schody. - KLIK Od tego czasu minęło 18 lat. Rynek chodzików nadal kwitnie. Jest biznes. :(
Dobra wiadomość jest taka, że dobro dzieci okazuje się być tańsze niż pokazują nam to w reklamach. 

Jeżeli jesteś rodzicem, a Twoje dziecko używa/używało np. chodzika, a po przeczytaniu tych artykułów masz wyrzuty sumienia - nie załamuj się! Wszyscy popełniamy błędy. O to w tym chodzi by się uczyć.  Jeśli w związku z tym zauważasz, że Twoje dziecko ma problem z osiąganiem pewnych etapów ruchowego rozwoju - skontaktuj się z fizjoterapeutą dziecięcym. 
Wszystko da się odpracować, ważne by zacząć.

Alarmem dla nas może być, gdy np.:
- dziecko omija typowe etapy (pełzanie, czworakowanie, siadanie z czworaków, wstawanie),
- nie wykazuje chęci do zabawy, aktywności ruchowej,
- denerwuje się leżąc na brzuchu (trzeba przypomnieć, że wszystkie kolejne etapy powinny nastąpić właśnie z tej pozycji, jest ona punktem wyjściowym),
- dziecko używało chodzika/skoczka zanim nauczyło się samo siadać z czworaków i teraz nie kontynuuje tej zabawy (pisała o tym Fizjolady - to jak gracza z poziomu 5 wrzucić na poziom 100 i kazać mu tam sobie radzić. W przypadku dzieci wygląda to tak, że poznawszy smak "wspomaganego chodzenia" nie chcą znów wytężać się ćwicząc na podłodze, nie chcą też same wstawać trzymając się mebli) 
- źle stawia stopy, chodzi od palców, wykrzywia nogi i stopy.
Skonsultuj te obserwacje z polecanym pediatrą, fizjoterapeutą, rehabilitantem. 

Dziękuję Ci czytelniku za wytrwałość jeśli doczytałeś do końca. :) Poświęciłam wiele czasu przygotowując się do napisania tego posta. Jeśli uważasz go za wartościowy, polub lub podziel się, by większa ilość młodych rodziców mogła się czegoś dowiedzieć. Z góry dziękuję!

Miłego dnia! :)

Komentarze

Wybrane dla Ciebie


Dominika - Promotor Karmienia Piersią w Chojnicach, mama trójki dzieci, żona.
Konsultacje laktacyjne, edukacja, grupa wsparcia.

Copyright © Winnica Mleka.