TRYB JASNY/CIEMNY

MOJE DZIECKO NIE CHCE JEŚĆ, czyli pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy mają kontakt z jedzącym dzieckiem [recenzja książki]


Carlos Gonzalez to hiszpański pediatra, autor książek, uwielbiany przez swoich czytelników. 

Nie dziwię się czemu... Jego książkę pt. "Moje dziecko nie chce jeść" przeczytałam w 2,5 dnia. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że naprawdę jest to książka, którą powinien przeczytać absolutnie każdy i dam sobie rękę uciąć, że nikt tego nie pożałuje. To książka dla rodziców, dziadków, cioć i wujków, kuzynów, znajomych, A TAKŻE pracowników żłobków, przedszkoli, szkół czy szpitali.



Autor wyraża się w sposób prosty, zrozumiały dla każdego, a jednocześnie profesjonalny i niepozostawiający żadnych wątpliwości. 

Jeśli:
- rozszerzanie diety Twojego dziecka dopiero się zbliża, a Ty nie wiesz jak się za to zabrać
- jesteś gotów zrobić wszystko by Twoje dziecko nie stało się "niejadkiem"
- martwisz się, że Twoje dziecko je za mało (stałych posiłków czy też mleka)
- uważasz (lub inni uważają), że się "nie najada"
- boisz się, że "za mało" przyrasta
- już teraz wydaje Ci się, że jest "niejadkiem"
- uważasz, że za dużo bawi się jedzeniem i wypluwa
- każdy posiłek to batalia, w której Ty zachęcasz, a ono odmawia
- musisz posuwać się do różnych trików (odwracanie uwagi, oszukiwanie, zachęcanie) by Twoje dziecko przełknęło kilka kęsów
- nie wiesz jak to zrobić żeby Twoje dziecko wybierało warzywa i owoce zamiast fast-foodów
- sytuacja zmusiła Cię do podawania dziecku preparatów zwiększających apetyt
- masz wątpliwości czy Twoje dziecko na piersi otrzymuje wystarczająco mleka
- myślisz, że roczne dziecko jest już za duże na pierś i powinno ładnie zjadać 5 posiłków dziennie
- boisz się wizyt u pediatry, bo znów czeka Cię ważenie dziecka lub znów usłyszysz rady jak to zachęcić dziecko do jedzenia
... to ZRÓB SOBIE PREZENT i kup lub pożycz tę książkę, przeczytaj i odetchnij z ulgą. 

Carlos Gonzalez jest mistrzem w logicznym przedstawianiu sytuacji poprzez opieranie się na prawdziwych przypadkach swoich pacjentów. 
Wyjaśni Ci skąd się wzięło pojęcie "niejadka", dlaczego matki są dziś takie przewrażliwione na tle posiłków, dlaczego dzieci tak "mało" jedzą, a także kto na tym zarabia i dlaczego. Odpowie Ci na pytanie kiedy zacząć i co podawać dziecku, czy aby na pewno musisz karmić dziecko łyżeczką podając mu słoiczki dla niemowląt, czy dziecko powinno mieć dzienny rozkład posiłków, którego należy się bezwzględnie trzymać. Pomoże Ci postawić się w sytuacji dziecka i zrozumieć je, a może też przemyśleć swoje dzieciństwo... 
Udowodni Ci, że tylko spokój może nas uratować.  :)
A jeśli babcia, dziadek czy teściowa suszy Wam, rodzicom, głowę, że dziecko jest głodne i powinno zjeść całego kotleta, a także, że ma prawo dawać mu desery w nagrodę za "ładne" zjedzenie obiadku to podrzućcie im tę książkę. 

Gdyby każdy wziął sobie te rady do serca to zapewne byłoby więcej na świecie szczęśliwych dzieci i rodziców zasiadających z uśmiechem do wspólnego posiłku, a o wiele mniej zalanych łzami członków rodziny, burzących się na siebie wzajemnie, toczących walki nad jedzeniem.

Wpisz "Moje dziecko nie chce jeść" w Google i przekonaj się jak szybko możesz ją mieć! ;)

Po przeczytaniu tej książki naszła mnie refleksja, jakie prawdziwe jest stwierdzenie, że najsilniejsze wspomnienia są zawsze związane z emocjami, pozytywnymi lub negatywnymi. Mogę podziękować rodzicom za to z jakim luzem podchodzili do kwestii posiłków, jak traktowali mnie poważnie, szanowali moje wybory i preferencje. Dawali sobą przykład jak wybierać to, co wartościowe. Nigdy nie widziałam ich jedzących fast-foody bez opamiętania. Długo mi zajęło by przypomnieć sobie jakąś sytuację negatywną związaną z jedzeniem. Wiem, że jeden raz rozpłakałam się nad kiwi i powiedziałam, że tego nie zjem, bo "te czarne" to są robaki i później dokładnie to samo myślałam o bananie. Ale chyba bardzo szybko mi to przeszło, albo może ktoś mi to wytłumaczył, bo obecnie absolutnie uwielbiam obydwa te owoce ;) Nie cierpiałam też grzybów, nie mogłam znieść zapachu ich smażenia na patelni. Mama zapewniała mnie, że większość dzieci nie lubi grzybów i jest to normalne, że na pewno w dorosłości mi przejdzie. Nie wierzyłam jej... Cóż, kilka lat temu pierwszy raz zjadłam takie świeżo zebrane grzyby z lasu na obiad czy śniadanie i nie umarłam, jakoś to przełknęłam i nawet nie było złe ;) Natomiast bardzo pozytywnie wspominam zjedzenie po raz pierwszy w życiu makaronu z mlekiem - było to w okresie Wielkanocnym we Włoszech, bomba emocji i doświadczeń, zachwytu nad nowym miejscem. Druga taka sytuacja miała miejsce, kiedy to rodzice śmiali się ze mnie (ale bez ingerencji), że przez tydzień na śniadanie jadłam tylko arbuza i ... szynkę. Tak bardzo mi ten zestaw smakował, że nie mogłam się powstrzymać, a miało to miejsce na słonecznej Florydzie. ;)
Myślę, że dzięki tej wolności, którą miałam, jestem tak otwarta na nowe smaki i doprawdy, przed niewielką listą rzeczy mam opory by je zjeść. 

A Ty, drogi czytelniku, jakie masz wspomnienia z dzieciństwa odnośnie posiłków? Rodzice musieli zachęcać Cię do jedzenia? Co najbardziej lubiłeś, a co wzbudzało w Tobie absolutne obrzydzenie? Czy kiedykolwiek ktoś w Ciebie coś wmuszał? A może miałeś wolną wolę i sam decydowałeś kiedy i co chcesz jeść?


Pozdrawiam serdecznie! 

Komentarze

Wybrane dla Ciebie


Dominika - Promotor Karmienia Piersią w Chojnicach, mama trójki dzieci, żona.
Konsultacje laktacyjne, edukacja, grupa wsparcia.

Copyright © Winnica Mleka.